- "Zbrodnie. Rozpacz. Człowiek nie powinien tak żyć. Liga Cieni od
tysięcy lat walczy przeciwko ludzkiemu zepsuciu. Zniszczyliśmy
Rzym. Wypełniliśmy statki zadżumionymi szczurami. Spaliliśmy
Londyn. Kiedy cywilizacja osiąga szczyt dekadencji, wracamy, by
przywrócić równowagę."1
- R'as al Ghul
Przywołane
przez Ra's al Ghula wielkie miasta, które upadły, upadły dlatego,
ponieważ trwały już wystarczająco długo. Rozwinęły się przez
wieki i dojrzały do agonii. Na terytorium Stanów Zjednoczonych
nie znajdziemy metropolii, które spełnia to kryterium dla miast
zniszczonych przez Ligę Cieni: głęboką czasowość, wręcz
wieczność. Z prostego powodu – dość krótkiej historii
kraju.
To co
nierealne i niemożliwe w rzeczywistości, w filmie jednak może stać
się prawdą. Hollywoodzka kinematografia kreuje wizerunek Stanów
Zjednoczonych jako mocarstwa, rozwiązującego wszystkie światowe
konflikty i miejsca akcji najważniejszych dziejowych wydarzeń
– od kontaktu z przybyszami z innych planet, poprzez ataki
żywych trupów, na różnego rodzaju katastrofach naturalnych,
takich jak trzęsienia ziemi czy uderzenia asteroid kończąc. Można
uznać, że przedłużeniem tego trendu, kompensującym rzeczywiste
braki na mapie USA, jest przedstawienie amerykańskiej metropolii na
wzór mitycznego miasta i jako odwiecznego symbolu zachodniej
cywilizacji.
Czym
jest Gotham według
Christophera Nolana? Sporo ujęć metropolii (zwłaszcza w „Mrocznym
rycerzu”) zostało nakręcone w Chicago, niektóre w Los Angeles,
Nowym Jorku czy Pittsburghu i Londynie. W czasie tworzenia
trzech filmów lokacji, w których je kręcono było sporo i Gotham
jest kolażem różnych realnych miast, które łączy skala,
zwłaszcza ta wertykalna, bo Gotham to przede wszystkim metropolia
drapaczy chmur.
Drapacze chmur |
Wieżowiec
jest symbolem rozwoju, władzy i możliwości panowania nad naturą.
I choć obecnie drapacze chmur powstają na całym świecie, to nie
można nie dostrzec, że ten typ budownictwa jest charakterystyczny
dla Stanów Zjednoczonych i ściśle powiązany z tradycją i
historią tego kraju. Gotham przedstawione w ten sposób staje się
symbolem amerykańskiego stylu życia i jego wyższości nad
resztą świata. W lśniących, majestatycznych budowlach ze stali i
szkła odbija się duma Ameryki.
Wizerunek
wieży ma bardzo silne konotacje sakralne. Kierunek wertykalny
sugeruje połączenie między niebem a ziemią. Wszystkie świątynie
są budowane w ten sposób, żeby podkreślać ruch w górę i w dół.
Najsłynniejsza z wież, biblijna Babel, z jednej strony wiąże
ludzkość z Bogiem, z drugiej jest obrazem ludzkiej pychy i
zarozumiałości, spowodowanej nadmiernym rozwojem. Należy traktować
to raczej jako ciekawostkę, a nie naukowo stwierdzony fakt, ale w
latach 80. powstało pojęcie skyscraper
index,
które ma oznaczać bezpośrednią korelację pomiędzy nagłym
wzrostem budowy drapaczy chmur a nadciągającym kryzysem
gospodarczym, co ciekawie koresponduje z biblijną symboliką
tamtej wieży.
Jaki
obraz Gotham wyłania się pośród samych tylko wieżowców? To
miasto w szczytowej fazie rozwoju, można rzec, że sięga niebios.
Jest ogromne i stanowi wzorcowy przykład amerykańskiej
metropolii. W progres jednak zawsze automatycznie wpisana jest
niejasna groźba upadku – Bóg strącił z powierzchni ziemi
Wieżę Babel, bo była zbyt wysoka, a z samej góry droga może
prowadzić jedynie w dół. W Gotham również wyczuwalny jest dobrze
klimat dekadencji i schyłkowości. W „Batmanie – Początku”
przestępcy przejmują władzę nad miastem, nad którym zdaje się
ciążyć wielki kryzys, podobny do tego, o którym Alfred,
kamerdyner państwa Wayne'ów opowiada młodemu Bruce'owi. W
„Mrocznym rycerzu” i „Mroczny rycerz powstaje” ta atmosfera
degradacji metropolii zostaje jeszcze bardziej podkreślona i to nie
za pomocą dosłownego pokazania jej namacalnych dowodów (jak slumsy
w „Batman - Początek”), ale zostaje niejako wpisana w samą
strukturę przestrzeni poprzez odpowiednie kadrowanie, światło i
inne zabiegi artystyczne.
Majestatyczne
wieżowce, pnące się wysoko w górę zawierają w sobie pewien
aspekt sacrum, a zwłaszcza ten najważniejszy budynek, Wayne Tower,
który znajduje się w centrum i stanowi serce pompujące krew do
metropolii. Gotham jako miasto „świątyń” staje się jakąś
mityczną przestrzenią, w której (co podkreśla oczywiście fabuła
filmów, którą można zredukować do historii Batmana walczącego z
przestępczością) toczy się odwieczna walka dobra za złem, a
Batman może odgrywać rolę mesjasza (nieprzypadkowo poświęca się,
„umiera” i „zmartwychwstaje” w ostatniej części trylogii).
Wayne Tower |
Abstrahując
od tego czym wieżowce są dla Gotham, trzeba zastanowić się czym
są dla głównego bohatera trylogii, Batmana. A są one integralną
częścią egzystencji Mrocznego rycerza (tak jak i Spidermana, który
potrzebuje ich choćby do poruszania się). Czy ktoś potrafi
wyobrazić sobie sobie tego superbohatera działającego na
przedmieściach czy w strefie o niskiej zabudowie? Nie. Nocne ujęcia
Batmana stojącego tyłem do widza na szczytach budynków w stylu
romantycznych obrazów Caspara Davida Friedricha pięknie pokazują
jego zespolenie z miastem. Obraz tej syntezy przywołuje także
ciekawą, choć dość niepokojącą myśl, że to rozwój Gotham
(utożsamiany z wieżowcami) determinuje powstanie zakapturzonego
mściciela. A skoro Batman jest zarazem odpowiedzią na zło toczące
społeczność, to pomiędzy progresem a degeneracją miasta zostaje
postawiony znak równości.
"Wędrowiec nad morzem mgły" C.D. Friedrich |
Oczywiście,
nie każda metropolia pełna drapaczy chmur przedstawiona w filmie
zyskuje cechy, które sprawiają, że zostaje ona czymś na wzór
biblijnego Babilonu albo Jerozolimy z czasów króla Salomona i
miejscem, w którym uobecnia się jakiś mit. W Gotham kreuje go
przede wszystkim scenariusz filmów i różne wybory artystyczne ich
twórców.
Jednym
z nich jest pokazanie Gotham w taki sposób, jakby było miastem
opuszczonym. Oczywiście, widzimy mieszkańców, przemykają w tle.
W „Batmanie – Początku” można doświadczyć iluzji życia
- np. slumsy na wyspie Narrows, tłumy w czasie procesu zabójcy
rodziców Bruce'a Wayne'a czy restauracja, w której rozgoryczony
bohater rozmawia z szefem przestępczego półświatka. W filmie nie
uświadczymy jednak kadrów skupionych na pieszych spacerujących po
chodnikach, sklepowych witrynach i scen, które pokazałyby, że w
Gotham toczy się jakaś akcja oprócz tej opisanej w scenariuszu.
Kamera przedstawia ludzi na przyjęciach, w zamkniętych
pomieszczeniach, ale ulice wydają się dziwnie puste.
W
kolejnych dwóch częściach ten efekt zostaje jeszcze bardziej
spotęgowany, a w „Mroczny rycerz powstaje” najbardziej zapada w
pamięci, bo niebezpiecznie zbliża się w kierunku karykaturalnej
przesady, gdy momentami miasto wydaje się zamieszkane jedynie przez
policjantów i przestępców. I choć pokazuje się nam olbrzymi
stadion wypełniony po brzegi kibicami, to przywodzą oni na myśl
raczej manekiny, niezwiązane wcale z przestrzenią, w której
się znajdują, bo sercem miasta wydają się chodniki, bulwary i
ulice. A te są puste. I nie tylko one. Gdy nie zwiedzamy biur albo
sal balowych i sądowych, kilka razy zaglądamy do wnętrz budynków
mieszkalnych. W drugiej części trylogii Batman zamierza udaremnić
zamach Jokera w czasie parady policyjnej (niby tłum na ulicy, ale
ceremonialność i formalność wydarzenia sprawiają, że Gotham
wcale nie wydaje się bardziej żywe) i wchodzi do pomieszczenia,
które jest całkowicie pozbawione umeblowania, widz spostrzega
jedynie gołe ściany. Sprawia to nieprzyjemne wrażenie, że inne
mieszkania wyglądają podobnie. Zaś w paru kadrach po przejęciu
władzy przez Bane'a w „Mroczny rycerz powstaje” dane jest nam
zobaczyć kilka zadziwiająco sterylnych wnętrz.
Miasto wydaje się zamieszkane jedynie przez policjantów i przestępców |
Puste, sterylne wnętrza |
Architektura
wydaje się dominować nad życiem. Najczęściej pojawiającym się
motywem trylogii są wysokie drapacze chmur – to nie budynki
mieszkalne, ale „martwe” biurowce, które są pozbawione
przeciwwagi. Zazwyczaj w filmach, których akcja toczy się w Nowym
Jorku czy innych wielkich amerykańskich miastach obrazy wieżowców
to tylko krótkie migawki, a większość akcji rozgrywa się z
perspektywy ulicy, tłumu. Tutaj sytuacja jest odwrotna – migawkowe
są ujęcia pokazujące ludzi w dole, co skutkuje odczuciem, że
Gotham bywa opustoszone. Tą dominację architektury widać
szczególnie mocno w scenach z „Mrocznego Rycerza”, w których
Bruce Wayne rozmawia ze swoim kamerdynerem, Alfredem w kryjówce po
zamachach Jokera. Podłużne, sterylne pomieszczenie rozrasta się
optycznie i wręcz „połyka” dwie postaci.
Podobną
pustkę można obserwować kilkanaście minut później, gdy jesteśmy
świadkami konwoju wiozącego Harvey'a Denta do więzienia. Mamy tu
do czynienia nie tyle z zabiegiem artystycznym, co fabularnym -
kawałek miasta zostaje zamknięty dla mieszkańców i po
opustoszałych ulicach poruszają się jedynie policyjne radiowozy i
ciężarówka Jokera. Jednak fragment, w którym Batman pojawia się
na bat-motocyklu jest dość zastanawiający. Pojazd bohatera mija
pozornie puste samochody, stojące ni to w korku ni na parkingu.
Następuje zbliżenie na twarz kierowcy jednego z nich, kolejne
ujęcie pokazuje dwóch chłopców w następnym. Zdają się jednak
przebywać w innej czasoprzestrzeni niż „puste” wozy i jakby dla
potwierdzenia tego faktu, Batman wysadza w powietrze auto, które
zagradza mu drogę, nie zważając na to, że ktoś może być w
środku, a wybuch mógłby uszkodzić okolicę. Można zrzucić to na
karb „hollywoodzkości” filmu, wszak nie do takich nielogiczności
przyzwyczaiły widzów produkcje z USA, ale jednak podkreśla to
niecodzienną konstrukcję Gotham w trylogii Nolana.
Pod
koniec „Mrocznego Rycerza” gdy miasto zostaje sterroryzowane
przez Jokera w końcu doświadczamy innego Gotham. W dzień ulice są
zapełnione i pustka (prócz opuszczonego szpitala) gdzieś znika.
Jest to jednak cisza przed burzą, jaką będzie ostatnia część
trylogii.
Podłużne, sterylne pomieszczenie "połyka" dwie postaci |
Puste ulice Gotham |
Batman wysadza samochody... |
W
niej właśnie, po przejęciu władzy nad metropolią przez Bane'a
Gotham w ogóle przestaje być miastem. Kompletnie wymarłe ulice są
jedynie areną zmagań policji z przestępcami. W tych momentach
metropolia staje się legendarnym, mitycznym miejscem, w którym
dobro toczy odwieczną walkę ze złem. W czasie kilkuminutowej
sekwencji kończącej film, w której Batman w latającym
wehikule ściga ciężarówkę z bombą, kamera przedstawia centrum
Gotham bez ani jednego przechodnia. W słoneczny dzień. I choć jest
to fabularnie uzasadnione, to jednak zmienia to spojrzenie na miasto.
Ciekawym
kontrastem w opozycji do całego filmu są tutaj ostatnie sekundy
„Mroczny rycerz powstaje” gdy kamera opuszcza Gotham i pokazuje
nam centrum europejskiego miasta i kawiarnię na świeżym powietrzu
w słoneczny dzień, w której toczy się życie. Interesującym
wyjątkiem jest tutaj również początek „Mrocznego rycerza” gdy
szkolny autobus (dzieci jadące do szkoły; czy może być coś
bardziej świadczącego o normalnej obecności ludzi w mieście?)
wyjeżdża z banku i włącza się do ruchu ulicznego za innymi
busami. Z drugiej strony, kuriozalność tej być może zaaranżowanej
przez Jokera sytuacji (ciąg kilku identycznych pojazdów) równie
dobrze może wskazywać na iluzoryczność życia w Gotham.
Puste Gotham w czasie finałowej sekwencji |
Prawie wymarłe miasto |
Szkolne autobusy... to miasto żyje! |
To już nie jest Gotham, zbyt tłoczno |
"Pustka
bywa na ogół utożsamiana ze śmiercią albo z nieistnieniem. W ten
sposób przypisuje się jej rolę drugiej strony, zaprzeczenia życia,
a nawet jego jedynej sensownej formy – życia społecznego. Pustka
sama w sobie nie istnieje, może być zdefiniowana jedynie
negatywnie, jako przeciwieństwo tego, czym nie jest. Przez swoją
nieokreśloność i nieopisywalność zyskuje aspekty nadnaturalne,
niczym Bóg, którego według niektórych opisać można co najwyżej
słowami takimi, jak przepaść, samotność, cisza, nieobecność,
które to określenia kojarzą się przede wszystkim z pustką."2
Pustka
Gotham odrealnia miasto i sprawia, że przestaje nim w ogóle być.
To zbiór wieżowców, może nawet pomników, monumentów (bo
sprawiają wrażenie niezamieszkanych i nieużywanych brył), a życie
pośród nich jest jedynie iluzją. Pusta ulica przeraża bardziej
niż rozpadające się slumsy i ta zmiana pomiędzy pierwszym i
drugim filmem potęguje dekadencką atmosferę metropolii, która
powoli zmierza ku nieuchronnej zagładzie. Co z kolei podkreśla
legendarność Gotham, bo upadek jest częścią obrazu Rzymu,
Konstantynopola, Sodomy i Gomory.
Opustoszałe
ulice, miasta pozbawione mieszkańców zawierają w sobie rys
ostateczności. Pustka idzie w parze z apokalipsą – bo w taki
sposób często przedstawiany jest koniec świata (wyludnione
przestrzenie w „28 dni później”, „The Walking Dead”,
„Jestem legendą”, „Drodze”, itd). Sytuacja, której
naturalnym podłożem jest mit i która przekształca miasto w
miejsce bliskie legendom.
"Jestem legendą" |
"Droga" |
"Czytelnika
pism utopijnych uderza wnikliwość i już sama ilość uwagi, jaką
autorzy poświęcali wytyczaniu ulic i planów placów publicznych,
planowaniu fasad i wnętrz domów, kalkulacji ilości mieszkańców,
ich podziału przestrzennego i tras ich wędrówek po idealnym
mieście. Zakładali widać (milcząco, chociaż czasem mówili o tym
wręcz), że zachowania ludzkie są takie, jak ich otoczenie.
Wystarczy uczynić układ ulic i domów regularnym, by regularnymi
stały się pragnienia i postępki mieszkańców. Wystarczy oczyścić
miasto z wszystkiego, co przypadkowe i niezaplanowane, by działania
ludzkie przestały być niesforne, kapryśne i nieobliczalne."3
Wyludnione
ulice, niezamieszkane budynki, nieruchome miasto, które przekształca
się w układ pomników: to właśnie porządek, o który od wieków
zabiegają utopiści. Gotham bez ludzi, Gotham drapaczy chmur zdaje
się doskonalsze i skończone.
Zdjęcia
i światło również mają udział w kreowaniu oryginalnej wizji
Gotham City. „Batman: Początek” jest pod tym względem najmniej
ciekawy, bo choć kadrom nie można odmówić uroku, to nie
wyróżniają się one spośród innych hollywoodzkich produkcji.
Naturalnym środowiskiem Mrocznego rycerza jest miejska noc, więc
Christopher Nolan i operator filmowy, Wally Pfister zdecydowali się
mroczną kolorystykę i ciepłe, oscylujące głównie w gammie
brązów dość miękkie światło (choć miejscami zahaczające
o błękit czy zieleń), które zabarwia sceny i wydobywa
przedmioty z ciemności.
Noc w "Batman: Początek" utrzymana w barwach sepii. |
Batman z koszmarów |
Gotham Burtona |
Gotham Schumachera |
Gotham
City w „Mrocznym rycerzu” i w „Mroczny rycerz powstaje”
staje się w pewnym sensie przezroczyste i uniwersalne. Pozbawione
komiksowej poetyki, nie różni się od Nowego Jorku czy Chicago.
Takie miasto mogłoby istnieć w naszej rzeczywistości. Nolan chce
opowiadać o współczesnej Ameryce, chce pokazać, że Batman mógłby
być jej częścią.
Dążenie
do realizmu obdziera Gotham z mroku i z każdą kolejną częścią
coraz więcej akcji toczy się za dnia. Światło jest ostre i
chłodne, a zabarwione nim budynki wydają się sterylne i jeszcze
bardziej monumentalne. W „Mroczny rycerz powstaje” miejscami
oświetlenie jest tak surowe (np. w tunelach przed pierwszą walką z
Banem), że wydaje się przypadkowe. Miękkość, niedopowiedzenie,
malarska gra światłocieniem, wprowadzenie dymu czy nieostrości –
coś z tego mogłoby osłabić dominację architektury nad życiem,
ale Nolan wybiera dokumentalny, precyzyjny sposób narracji.
Niezmiękczone żadnymi zabiegami pustka ulic czy sterylność wnętrz
wybrzmiewają poprzez kontrast z realistyczną konwencją przyjętą
przez twórców, bo nie tego się po niej spodziewamy.
Z
jednej strony, Gotham wydaje się być zwykłym, istniejącym
miastem, nieróżniącym się od tych, sportretowanych w wielu innych
filmach. Lecz z drugiej strony, to właśnie ta pozorna
przeciętność (albo raczej uniwersalność), brak udziwnień w
stylu Schumachera sprawiają, że niektóre wybory artystyczne Nolana
zdają się tak intrygujące.
Wygląda to trochę jak część planu filmowego sfotografowanego z ukrycia przez fana, a nie kadr z filmu :P |
Metropolia,
która niczym Rzym i Konstantynopol zmierza nieuchronnie ku
zagładzie, symbol zachodniej cywilizacji i Stanów Zjednoczonych,
arena (w pewnym momencie nawet zbyt dosłowna) walki dobra ze
złem. Miasto – nieruchome niczym świetnie zachowane, wydobyte
spod ziemi starożytne ruiny – którego istnienie kończy się na
układzie ulic i relacjach między budynkami.
Gotham
City staje się bohaterem niemniej ważnym od Batmana. Wizja miasta
ewoluuje stopniowo od pierwszej części, by w finale stać się tak
ważnym elementem koncepcji reżysera, że podporządkowana zostaje
jej fabuła, a nawet logika wydarzeń (trzeba uczciwie przyznać, że
sytuacja w jakiej znajduje się Gotham jest dość umowna).
Nie
opowiadamy już sobie historii o bogach, o intrygach, zdradach i
walkach pomiędzy nimi oraz opowieści tłumaczących zjawiska natury
czy przede wszystkim ludzką egzystencję i wszelkie jej przejawy tak
jak robili to starożytni Grecy. Nie wierzymy w nie. I nie mamy już
takiej potrzeby. Ale czy na pewno tak jest?
Dzisiejsza
kultura, ta wyższa, ale i kultura popularna przesycona jest przecież
motywami mitycznymi. Amerykański komiks o superbohaterach można
nazwać wręcz współczesną mitologią. Jak wiadomo, są to
historie o nadludziach, herosach, o bohaterach i złoczyńcach
tak potężnych, że sprawiających wrażenie posiadania nieomal
boskich przymiotów. O ponadczasowej walce dobra ze złem. O
poświeceniu, odkupieniu, winie i zdradzie. Czasem nawiązanie
do mitologii jest tak dosłowne jak w przypadku serii Marvela o
Thorze, władcy piorunów i synu Odyna, który znany jest z wierzeń
ludów nordyckich.
Ambicją
Christophera Nolana było uczynienie z losów Batmana pewnego rodzaju
paraboli. Mroczny rycerz jest bohaterem jakby wyjętym z greckiej
tragedii. Ciąży nad nim fatum – jego własne działania okazują
się siłą determinującą zło, które jątrzy Gotham. "Ty
mnie uzupełniasz"
– mówi Joker do zakapturzonego mściciela. "Sądzę,
że ty i ja jesteśmy przeznaczeni, by robić to [walczyć] przez
wieczność." Umalowany
terrorysta okazuje się być nieuchronną odpowiedzią na czyny
Batmana, w czym przebrzmiewają echa wielu mitów i religii, np.
manicheizmu. Gdy osłabiony i świadomy swojej słabości heros staje
przeciwko Bane'owi można wyczuć tu heroiczne poświęcenie. A w
finale bohater wręcz metaforycznie oddaje swoje życie za miasto i
jego mieszkańców – zyskuje przez to cech mesjanistycznych.
Podobnych motywów można by wymienić więcej.
Miasto,
w którym toczy się taka Opowieść nie może być zwykłe. I nie
jest. Gotham City jawi się (szczególnie mocno w ostatniej części
trylogii) przestrzenią legendarną.
1 Ch.
Nolan, Batman – Początek, 2005, 140'.
2 J. Kociatkiewicz, M. Kostera, Antropologia pustych przestrzeni, [w:] Pisanie miasta – czytanie miasta, red. A. Zeidler – Janiszewska, Poznań 1997, s. 81.
3 Z. Bauman, Wśród nas, nieznajomych, [w:] Pisanie miasta – czytanie miasta, red. A. Zeidler – Janiszewska, Poznań 1997, s. 148.